Z cyklu: geniusze przełomu wieków...

14.02.2020

Dziś Walentynki - imieniny świętego Walentego z Rzymu, patrona zakochanych, a także ciężko chorych (legenda głosi, że był on z wykształcenia lekarzem). W związku z tym dniem chciałbym Wam przedstawić historię pewnej rodziny, której nazwisko stanowi światową markę w dziedzinie tzw. "męskich kwiatków" - drogie Panie, podsuwam pomysł - świetny prezent na Walentynki dla drugiej połówki!

WALKER – nazwisko rozpoznawalne na całym globie, a w szczególności cenione przez miłośników mocnych, można by rzec męskich trunków. Jednakże zanim zajęło swoje jakże zasłużone miejsce w panteonie znanych i bogatych, musiało upłynąć wiele lat i niezliczone litry tego złocistego napoju, a wszystko zaczęło się w 1805 roku...

Iskra

John Walker urodził się w 1805 roku na farmie w Ayreshire w Szkocji. W roku 1820, mając zaledwie 15 lat, odziedziczył po ojcu mały sklepik kolonialny, w którym sprzedawał produkty spożywcze oraz alkohole. Chcąc pozyskać nowych klientów i uznanie stałych bywalców, podejmował próby mieszania różnych gatunków herbat liściastych. Pozytywne opinie na temat jego mieszanek upewniły go w przekonaniu, że ma do tego „iskrę bożą”, którą w niedługim czasie zdecydował się wykorzystać przy mieszaniu słodowych whisky typu Single Malt (pochodzących z jednej destylarni). Mieszanie whisky stało się pasją Johna, postanowił więc całkowicie poświęcić się uszlachetnianiu i udoskonalaniu swoich mieszanek. Oczywiście mieszając różne gatunki whisky korzystał z tych samych zasad, jakich nauczył się przy mieszaniu herbaty. Wkrótce okazało się, że mieszając różnorodne gatunki whisky jest w stanie stworzyć alkohol szlachetniejszy w smaku, o odpowiednim kolorze i finiszu, nie do osiągnięcia przy Single Malt Whisky.

Dziedzictwo

Gdy w 1857 roku zmarł John Walker, sztuce mieszania whisky w Szkocji daleko było jeszcze do perfekcji. Nawet sporządzone przez niego mieszanki znane były jedynie na zachodzie kraju. Po śmierci Johna, jego dwudziestoletni syn Aleksander dziedziczy stworzoną przez ojca firmę, ale przede wszystkim to, co najcenniejsze – zmysł do mieszania whisky. W krótkim czasie, dzięki wizjonerstwu i obsesyjnemu podejściu do jakości swoich whisky, zbudował imperium przekraczające najśmielsze wyobrażenia. Aleksander Walker stworzył nową mieszankę whisky o nazwie Old Highland Whisky, prekursorkę współczesnej Johnnie Walker Black Label. W 1867 r. zarejestrował prawa do charakterystycznej kanciastej butelki o kwadratowej podstawie i ukośnej etykiecie, tworząc tym samym znak rozpoznawalny na całym świecie. Marketingowo było to wprost genialne posunięcie Aleksandra Walkera – obok tak wyglądającej, tak oznakowanej butelki nie można było przejść nie zauważywszy jej, co z kolei przyprawiało o ból głowy całą ówczesną konkurencję.

W następnym pokoleniu rodzinna pasja do whisky została przekazana przez Aleksandra Walkera na jego dwóch synów – George’a i Aleksandra Jr. Synowie Aleksandra Walkera wdali się w dziadka i ojca – młodszy Aleksander Walker stał się kolejnym w rodzinie mistrzem mieszania whisky, zaś jego starszy brat – George Paterson Walker zajął się handlem oraz promocją marki. Podróżując po świecie, z konsekwencją i uporem budował sieć dystrybucji whisky Walkerów, które już w niedługim czasie miało stać się prawdziwym imperium. Jednym z największych wkładów George’a w tworzenie marki Johnnie Walker był Wędrownik, którego historia stała się częścią legendy Walkerów. Kiedy Red Label oraz Black Label pojawiły się na rynku, George Walker postanowił stworzyć reklamowy wizerunek produktu. Skontaktował się z jednym z najsłynniejszych w tamtych czasach rysowników i ilustratorów – Tomem Brownem, by wspólnie wykreować postać kroczącego gentelmana – „Striding Man” (w Polsce Striding Man zaistniał jako Jaś Wędrowniczek - od przetłumaczonego i zdrobniałego imienia i nazwiska założyciela rodu - Johna Walkera). Sam George Walker dopisał pod rysunkiem hasło – „Born 1820. Still Going Strong”. Rodzinna legenda Walkerów głosi, że dla ilustratora pierwowzorem kroczącego człowieczka był dziadek George’a – John Walker.

Słynny Johny Walker miał swoją maksymę, która przyświecała mu w jego pracy. Przekazywał ją także swoim współpracownikom, jako klucz do sukcesu - w który uparcie wierzył. Oto co powiedział, określając sytuację oddziału swojego przedsiębiorstwa w stanie Montana:


Mamy minimalną liczbę pracowników w stanie Montana, ale maksymalną ilość współpracy.